Wypadek - autor Ryszard Kipias
Oddział VIII kopalni "Rokitnica", pokład 508, głębokość 780 metrów pod ziemią, ponad 70 metrów zawalonego chodnika, ludzie odcięci od świata... 23.03.1971 roku o godzinie 16:06 miał miejsce tragiczny wypadek, który był wynikiem tąpnięcia. Zawalony chodnik uwięził pod ziemią jedenastu górników...
Wasyl Kuźmuk, który kierował robotami na ścianie 83, informuje o katastrofie dyspozytora. O godzinie 16:12 dyrektor Podgórski, będąc jeszcze w domu, rozpoczyna akcję ratunkową wydając pierwsze dyspozycje. Kilka minut później wraz z pracownikami dozoru jest już na kopalni.
Kuźmuk już kilka minut po tąpnięciu wie, że zasypanych zostało 11 górników z którymi nie ma kontaktu. Kilku lekko rannych i poobijanych, którzy byli poza centrum zawału, zabrano do szpitala. Do akcji włączone zostają natychmiast własne zastępy ratownicze, powiadomiono pogotowie w Zabrzu...
Ratownicy, którzy docierają do zawalonej ściany zastają przerażający widok. Zasypana węglem i kamieniem ściana wydaje się być niedostępna. Na miejsce dociera inżynier Lesik i nadsztygar Maksymilian Kaczmarczyk. Próbują na gorąco opracować plan wdarcia się w zawał. Wszyscy którzy zjechali na pokład 508 - potrzebnie czy nie - podchodzą do zawału. Robi się coraz ciaśniej, coraz tłoczniej. Każdy, kto dochodzi do zawału próbuje nawiązać kontakt z zasypanymi. Stukają w ścianę, krzyczą... Ale te próby były już wielokrotnie powtarzane i nic, żadnego odzewu...
Wejście do ściany 83 z pochylni I po tąpnięciu
W. Kuźmuk, który wiedział gdzie w momencie tąpnięcia byli jego ludzie, rysuje plan z numerkami, które zostają przypisane zasypanym górnikom. Plan ten jest podstawowym dokumentem w czasie podejmowania decyzji o sposobie prac ratunkowych.
Na spotkaniu w dyrekcji z inżynierem Kalitą - kierownikiem działu wentylacji, ludźmi z Wyższego Urzędu Górniczego z wiceprezesem Malarą na czele, Kuźmuk po raz kolejny rysuje plan z numerkami i odpowiada na pytania, które wraz z odpowiedziami są protokołowane. W pewnym momencie pada pytanie: Czy istnieje szansa, aby ktoś ocalał? Kuźmuk na podstawie widoku zawalonej ściany wyklucza taką możliwość. Jednak są i tacy, którzy ponad wszystko chcą wierzyć w cud. Wśród nich jest inżynier Kalita, który postanawia działać na własną rękę. Podejmuje bardzo ważną decyzję. Zanim zapadają jakiekolwiek ustalenia, Kalita decyduje o tłoczeniu powietrza w zawał, by stworzyć szansę ewentualnym ocalonym na ścianie 83.
Do domów zasypanych wysłane zostają delegacje z przerażającą informacją. Oto jak tę chwilę zapamiętała Teresa Piontek:
Wieczorem pierwszą wiadomością w radiowych serwisach informacyjnych jest tragiczna wieść z Zabrza. W kopalni trwa walka z zawałem. Próba wdarcia się po ociosie wydaje się syzyfową pracą. Postęp jest ledwo dostrzegalny, mimo że do akcji skierowano ok. 150 najlepszych ratowników. Byli to ludzie z kopalni "Rokitnica", "Miechowice", "Sośnica", ze stacji ratownictwa w Zabrzu oraz z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Wieczorem jeszcze raz odzywa się ziemia. Na krótko, ale niektórzy zatrzymują się bez ruchu. Kamienie i węgiel sypią się na głowy. Wielu ludzi pośpiesznie opuszcza pokład 508. Ktoś mówi łamiącym się głosem: "Proszę mnie teraz odprowadzić na podszybie!" Odprowadzono, nikt się nie śmieje. Ratownicy wymieniają jedynie wymowne spojrzenia. Od początku nadają bardzo duże tempo pracy. Z powodu potwornego upału, po kilkunastu minutach ciężkiej fizycznej pracy zaczyna brakować powietrza, konieczne okazuje się dokonywanie częstych zmian. Zawał w dalszym ciągu nie jest spokojny, wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Sypią się kamienie, jednak nikt nie przerywa pracy...