Architektura Zabrza
Kiedy lokator kamienicy zlokalizowanej przy ulicy 3-go Maja 6 przekręca klucz w zamku obskurnej bramy wie, że za chwilę po przekroczeniu progu i zamknięciu drzwi ustanie uliczny gwar i obejmie go chłód sieni.
Na małą chwilkę może zapomnieć o codziennych kłopotach i pomyśleć jak w tym miejscu kiedyś wszystko było inne - piękne. Pierwsze co zauważa to ułożone kafelki (pokazują kiedy będzie padał deszcz, no może nie tak naprawdę), na ścianach drewniana prosta boazeria. Następnie podnosząc głowę w górę widzi piękną półnagą kobietę i stiuki na suficie, kolumnę i kute poręcze. Początkowo kręte, a później już proste schody prowadzą jednak do mieszkania.
Poszukiwania rozpoczęto około 20 lat temu. Wtedy nikt nie pamiętał, jaka była historia zaniedbanej kamienicy. Plany budynku oraz inne dokumenty zostały odnalezione w Archiwum Miejskim przy Urzędzie Miasta Zabrze i w Zabrzańskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Zabrzu. Inne fakty poznano docierając do dokumentów w Muzeum Miejskim w Zabrzu oraz Archiwum w Gliwicach. To była żmudna praca. Dziś w dawnej kawiarni mieści się apteka przyszpitalna. Wiele pomieszczeń jest pustych. Dom niszczeje, coraz trudniej uwierzyć w legendę o jego świetności. Okazałą kamienicę przy głównej ulicy Dorotheenstrasse (3-go Maja) zbudowano w 1899 roku. Pierwszy znany dokument - rysunek wnętrza projektowanej kawiarni podpisany przez majstra budowlanego - architekta M. Śliwka celem uzyskania koncesji datowany jest na luty 1899 roku. W wydaniu gazety Zabrzer Anzeiger z dnia 5 listopada 1899 pojawia się ogłoszenie w języku niemieckim (tłumaczenie własne autora artykułu)
Pocztówka z 1905 roku
! Otwarcie dziś w niedzielę !
CAFE SILESIA
Oryginalna wiedeńska kawiarnia, cukiernia i restauracja
Przyjemny pobyt rodzinny
Najbogatszy wybór najznaczniejszych gazet i żurnali
Pokój do bilarda
Codziennie otwierane piwa
Tichauer, Pilsner, Münchner i Cülmbacher
Uważna obsługa
M. Śliwka
R. Wittmann
Początkowo na parterze mieściła się kawiarnia, cukiernia, restauracja, pokój do bilarda. Elegancki
lokal posiadał osobną salę dla dam, które przy kawie nie chciały narażać się na sąsiedztwo panów.
Napis na szybie lokalu "Wiener Cafe" daje pewność, że podawano tutaj tort Sachera, czyli czekoladowe
ciasto z brzoskwiniową konfiturą, przebój wiedeńskiej kuchni od 1830 roku i apfelstrudel, tort Dobosza,
torcik z Linzu i sławne wiedeńskie kawy, tak jak w innych ówczesnych "wiedeńskich" na Śląsku.
Ale nie tylko wypieki przyciągały gości. Był tu pokój do bilarda; gdzie w październiku 1902 roku grał
sam ówczesny światowy mistrz bilarda Hugo Kerkau. Jego występ był sporą sensacją i zaszczytem dla zabrzańskiej kawiarni.
Niestety, w niemal sto lat później kamienica w niczym nie przypomina wytwornego lokalu. Pamięć o nim zaginęła razem z
pamięcią o mistrzu Kerkau. Na razie nie udało się odnaleźć jego życiorysu ani w Niemczech, ani w Stanach Zjednoczonych.
Na starych planach zaznaczone są różne piwniczne pomieszczenia, w jednych składowano sery, w innych wino i piwo,
a w jeszcze innych węgiel.
Pierwszym właścicielem nowej kawiarni (drugiej w Zabrzu), był architekt Max Sliwka, który zadbał o to, żeby lokal był
nie tylko modny, ale i wygodny. Na strychu znajdowała się pralnia, suszarnia i prasowalnia , a w oficynie ulokowano piekarnię.
Wyobrażam sobie, jak tu kiedyś musiało wszystko pięknie wyglądać. W jednym z mieszkań stoi piękny piec, jedyny, jaki przetrwał w tym domu, również klamki w drzwiach i oknach są misterne. Pomieszczenia na parterze są wyłożone kafelkami - tam mieściła się kuchnia.
Nie udało się nigdy dotrzeć do nikogo, kto by pamiętał kawiarnię, kto by tu bywał. Dla większości mieszkańców jest to już zwyczajna, raczej brzydka kamienica. W wydaniu gazety Zabrzer Anzeiger z 10.03.1901 r. pojawia się zaproszenie do cukierni , kawiarni i restauracji Silesia należącej do Franza Gonsiora, a w dniu 19 maja 1901 ogłoszenie o wynajmie 7 pokojowego 200m2 mieszkania zlokalizowanego na II piętrze budynku Pojawia się nowy właściciel J. Tuma, a później Georg Böck, który przeprowadza remont i ponownie w dniu 19 maja 1908 roku otwiera kawiarnię pod zmienioną nazwą Kaiser - Cafe. Pojawiają się dwa nowe stoły do bilarda Carambola, a w menu likiery i wina francuskie, dobre jedzenie i picie.
Około roku 1919 umiera Georg Böck. Lokal przejmuje jego żona Henrietta. W 1920 r. następuje rozbudowa lokalu. Zostają wybudowane schody z parteru na I piętro. Na parterze pojawia się podium dla orkiestry, stoły do bilarda zostają przeniesione na I piętro. Lokal prawdopodobnie zmienia nazwę na Central Cafe. W roku 1925 w oficynie budynku na potrzeby rozwijającej się działalności zostaje wybudowany piec piekarniczy. Wdowa Henrietta Böck wychodzi za mąż za pana Floriana Schewiola, prowadząc dalej lokal.
W późniejszym czasie około roku 1930 pojawia się nowy właściciel Oskar Vogt, który zamieszkuje na II piętrze budynku. Jest właścicielem lokalu do końca wojny. Kawiarnia istniała nawet przez jakiś czas po wojnie, w 1945 roku nazywała się "Obywatelska". Ale były to już jej ostatnie chwile, stwierdzono, że w robotniczym Zabrzu nie jest potrzebna tak zbytkowna kawiarnia.
Na widokówkach można zobaczyć jak pod "Cafe Silesia" podjeżdża elegancka dama w dorożce. Rysunki ukazują wnętrze kawiarni liczne kolumny, zwierciadła, secesyjne ozdoby, wspaniałe żyrandole. Jest ogromny rzeźbiony piec, bilard i okrągłe stoliki. Mały fragment blatu z szarego alabastru znaleziono na strychu, porównując go z obrazami na pocztówkach powiedzieć można, że pochodzi z kawiarni.
Na strychu znaleziono niekompletną porcelanową cukiernicę. Kto wie, może ta biała cukierniczka z delikatnym wzorkiem w kwiatki, z fabryki Huta Franciszka stała właśnie na stoliku w "Central Cafe"? Na fotografiach widać, że stropy lokalu podtrzymywały rzeźbione figury, z sufitu spływały ogromne lampy w kształcie kielichów. Stoliki były ustawione ciasno; kawiarnia cieszyła się coraz większym powodzeniem i liczył się każdy kawałek miejsca. Francuski bilard, reklamowany w ówczesnych gazetach jako wielka atrakcja, to dwa potężne stoły, zajmujące niemal całe pomieszczenie Nisko nad nimi zwisają ciężkie eleganckie lampy. W rogu pomieszczenia stoi usłużny kelner. Właśnie tutaj mistrz Kerkau ograł swoich rywali. Jak to możliwe, że to wszystko zniknęło bez śladu? Zachowała się tylko jedna kolumna, trochę boazerii, rzeźba kobiety, fragmenty oświetlenia gazowego, jedyny piec wykonany z nie glazurowanych kafli, kafli gorszego typu, szczotka do froterowania podłóg firmy Klüzit., pucharek do lodów, metalowa tacka i wizytówka z drzwi ostatniego właściciela Oskara Vogta. Należy się cieszyć z każdej pamiątki, jaka pozostała po "Cafe Silesia". Ale jest ich niewiele.
Pocztówka z 1922 roku