Zabrze Helenka

Dzielnice Zabrza

Szkoła i przedszkole

Wzrastało zaludnienie Helenenhofu, rosła też liczba dzieci w wieku szkolnym. Zorganizowanie placówki oświatowej było rzeczą konieczną, choć na pewno - nie prostą. Do szkoły stolarzowickiej dzieci z Helenenhofu nie dało się skierować, była bowiem zbyt ciasna, do Rokitnicy można było wysłać jedynie część uczniów. Samodzielnego budynku dla szkoły brakowało, a jego wzniesienie było rzeczą problematyczną. Dlatego władze szkolne zadecydowały o zorganizowaniu prowizorycznej placówki w Powiatowym Ośrodku Wypoczynkowym (Kreiserholungsheim, ob. Akademia Medyczna). Organizacji podjął się kierownik rokitnickiej szkoły podstawowej nr 1, Andreas Mokros (Mokross) oraz nauczyciel z pobliskiej gminy Wieszowa, Hugo von Fragstein. Ten ostatni został kierownikiem nowej szkoły, poczynając od chwili jej otwarcia - 1 stycznia 1930 r.

Status szkoły był początkowo nieco mglisty - czy jest osobną jednostką prawną, czy też przynależy do związku szkolnego (Schulverband) ze Stolarzowic? Sprawę rozstrzygnięto w lipcu 1930 r. przyłączając szkołę w Helenenhofie do stolarzowickiego Andreas Mokros z klasą na zakończenie roku związku szkolnego 1933/34, na prawach jednostki nadzwyczajnej (Sonderschule). Do pracy na Helenenhofie skierowano początkowo dwóch nauczycieli. Jednakże ze względu na rosnącą liczbę uczniów, konieczne było zatrudnienie dwóch kolejnych. Owi dwaj pracownicy nadliczbowi jako przekraczający normę dla Stolarzowic (11 nauczycieli na ponad 600 dzieci w obu placówkach), nie otrzymywali początkowo bezpośredniej pensji rządowej. Posiłkować się musiano funduszami szkoły stolarzowickiej. Sprawa rozwiązała się dopiero w lipcu 1931 r., gdy władze ostatecznie zatwierdziły oba dodatkowe etaty. Niemniej Stolarzowice ponosić musiały czasowo koszta funkcjonowania placówki, dość już wówczas wysokie, wyniosły bowiem ponad 22 tys. mk w 1929 r. i 28 tys. mk w roku kolejnym. W opinii rektora szkoły stolarzowickiej, Paula Beiera, Stolarzowicom brakowało odpowiednich środków, próbowano więc kwestię finansowania Helenenhofu scedować na Beuthener Siedlungsgesellschaft mbH, jako organizatora osiedla.

Pomysł ten został odrzucony, natomiast powiat wspomagał Stolarzowice kilkakrotnie tzw. jednorazowymi subwencjami na potrzeby helenenhofskiej szkoły, na ogół rzędu 10 tys. mk. Niewiele pomogła zapomoga z funduszu wolnokuksowego spółki brackiej w wysokości 2 tys. mk - Stolarzowice wciąż wykładać musiały ok. 12 tys. mk. W przyszłości, wraz z rozrostem osiedla na teren Rokitnicy, współfinansowanie szkoły miała ponosić gmina rokitnicka - do czego koniec końców nie doszło.

Szkoła była początkowo pięcioklasowa, ale istniało sześć oddziałów, bo klasa piąta była podwójna (Va i Vb). Liczebność uczących się w jednej klasie była bardzo duża - między 37 a 47 uczniów w 1931 r. Klasy zwykle dzielone były na szczebel wyższy i niższy. Od momentu otwarcia szkoły liczba uczniów rosła w szybkim tempie. W listopadzie 1930 r. było 182 uczniów, w 1931 r. już 210, a na początku następnego roku ich ilość podniosła się do 249 osób, by w październiku osiągnąć liczbę 272. W przyszłości, po utworzeniu planowanych 700 mieszkań, przewidywano podniesienie się liczby dzieci nawet do tysiąca. W tej sytuacji musiano by zbudować obszerny, 18-klasowy budynek szkolny, z 18 mieszkaniami nauczycielskimi. Ponieważ jednak rozbudowy Helenenhofu zaniechano, szkoła taka powstała, ale na nowym osiedlu stolarzowickim - Kreuzbergu. Natomiast szkoła helenenhofska w 1938 r. liczyła siedem klas w dziewięciu oddziałach, a uczęszczało do niej 395 dzieci, w tym 370 katolików i 25 ewangelików. W sierpniu 1939 r. powstał projekt budowy nowego obiektu szkolnego na samym osiedlu, przy RingstraBe, u wylotu Florianstraße. W tym gorącym, przedwojennym czasie istniały jednak ograniczenia budowlane narzucane przez wojsko, nadto na osiedlu Kreuzberg kończono właśnie wznoszenie drugiej szkoły, więc władze uznały kolejny budynek szkolny na terenie gminy stolarzowickiej za zbędny.

Pierwszym kierownikiem szkoły w Helenenhofle został, jak wspomniałem, Hugo von Fragstein, 46-letni, doświadczony nauczyciel, zatrudniony wcześniej m.in. we Wieszowie. Wedle powszechnych opinii pracował z zapałem, poświęcając również czas wolny na pracę z dziećmi. Zorganizował m.in. grupę muzyczną, zrzeszającą nie tylko dzieci z Helenenhofu, ale i sąsiednich miejscowości Oungkreuzbund). Pozyskał zaufanie komitetu rodzicielskiego szkoły, a i sympatię uczniów. Jednakże zdaniem radcy szkolnego Grzesika - lokalnego zwierzchnika placówek edukacyjnych w powiecie Byrom- Tarnowskie Góry - kwalifikacje von Fragsteina były zbyt niskie, by mógł on pełnić funkcję kierownika szkoły, bowiem jeszcze w seminarium nauczycielskim otrzymał z niektórych przedmiotów ocenę niedostateczną. Nadto na początku lat dwudziestych miał długą przerwę w pracy, spowodowaną problemami zdrowotnymi (chodziło o problemy na tle nerwowym). Pod koniec 1931 r. zadecydowano o przeniesieniu von Fragsteina z powrotem do Wieszowy. Komitet rodzicielski zareagował szeregiem pism do władz oświatowych, w których wzięto kierownika w obronę. 2 października 1931 r. w petycji podpisanej przez Gertrudę Muschiol, Emila Maiera, Marię Radziej, Maxa Krafczyk i Stanislausa Grescha członków komitetu - stwierdzono, iż von Fragstein "posiada nasze zupełne zaufanie, jako że nie tylko w szkole, ale i poza nią trudzi się dla dobra naszych dzieci, nie bojąc się przy tym żadnej pracy ani wyrzeczeń". Sam Fragstein także prosił władze edukacyjne rejencji opolskiej, żeby nie kierować go z powrotem do Wieszowy, ale pozostawić w Helenenhofie. Nic to nie pomogło i w lutym 1932 r. Fragstein został odwołany, zaś nowym kierownikiem został wspomniany Andreas Mokros (bodajże dopiero od 1933 r.). Ten 41-latek pochodził z Sowczyc w pow. oleskim i jako nauczyciel czynny był od 1914 r., wcześniej pracując m.in. w podpiekarskich Brzozowicach oraz w Rokitnicy, gdzie mieszkał przy ob. ul. Zgrzebnioka pod numerem 8. W Helenenhofie uczył zwykle historii i geografii. Mokros nie spotkał się chyba z nadto przychylnym przyjęciem. Jeszcze w kwietniu 1932 r. komitet rodzicielski (prócz wyżej wymienionych w jego skład wchodziły także Gertrud Schindler i Hedwig Block) protestował przeciwko usunięciu Fragsteina. Natomiast w późniejszych latach zdarzały się skargi na Mokrosa - w 1934 r. niejaki Jarzombek z Florianstraße 13 napisał do rejencji opolskiej trzystronicowe zażalenie na kierownika szkoły, gdzie skarżył się o niewłaściwe potraktowanie syna. "Mój chłopak", podkreślał Jarzombek, "to porządny Hitlerjunge, a nie jakiś tam komuch albo centrowy [katolicki] bubek". W dobie nazistowskiej dyktatury takie oskarżenie mogło mieć dla Mokrosa negatywne konsekwencje. Był on bowiem nauczycielem o katolickim światopoglądzie, a jego postawę wysoko oceniał zdecydowanie antyhitlerowski proboszcz Stolarzowic, ks. Johannes Wycisk. Za Mokrosem wstawił się wszakże radca szkolny Grzesik, w liście do rejencji bagatelizując skargę Jarzombka. "W Helenenhofie", pisał Grzesik, "Jarzombek uchodzi za nieco stukniętego, zresztą na dobrą sprawę nie wiadomo, o co mu w tym całym zażaleniu chodzi". Mokrosowi udało się zachować funkcję kierownika na następnych kilka lat. W końcu został jednak przez nazistów usunięty, wraz ze swoim współpracownikiem, równie pozytywnie ocenianym przez ks. Wyciska Karlem Anderschem, nauczycielem m.in. religii.

W ciągu dziesięciolecia istnienia szkoły w Helenenhofie (1930-1940) przewinęło się przez nią wielu nauczycieli. Prócz wspomnianych wyżej kierowników placówki Fragsteina i Mokrosa wymienić można jeszcze: Waltera Golę, Dastiga i Alfonsa Kreutzigera, pierwszych współpracowników Fragsteina; Ericha Ebischa, Alfonsa Frohlicha, Georga Janochę, Karla Moika, zatrudnionych w 1931 r.; Aloisa Titze, Karla Anderscha, Johannesa Hauptstocka, Otto Rottera pracujących od 1932 r.; przyjętego w 1933 r. Johannesa Daglera; Paula Swientego, Hansa Kraetziga, Hansa Negwera czy Kate Klitta, czynnych w 1938 r. Pedagodzy ci wywodzili się z różnych części Górnego Śląska - Janocha był z Głogówka, Maik z Mierzęcic, Rotter z Nysy, Hauptstock i Klitta z Bytomia; byli w różnym wieku - Hauptstock miał w momencie zatrudnienia w Helenenhofie 33 lata, Andersch 35, Mokros 41, a Rotter - 52. Reprezentowani też różnym poziom - również moralny. Hauptstock byłś cigany przez kupca, niejakiego Otto Rascha, za dług rzędu 20 mk. Z kolei Titze miał w Ujeździe nieślubne dziecko z Agnes Bujotzek, która domagała się - za pośrednictwem władz oświatowych rejencji opolskiej - by tenże płacił jej alimenty, od czego zresztą Titze starał się usilnie wykręcić, argumentując, iż z nauczycielskiej pensji nie jest w stanie wyasygnować odpowiednich kwot. Warto zauważyć, że na początku lat trzydziestych miesięczny dochód nauczycieli helenenhofskich wahał się między 280 a 260 mk, co nazbyt sutym zarobkiem nie było, jednak zwykli robotnicy zarabiali maksymalnie połowę tej sumy. O ile początkowo nauczycieli było dwóch, potem, po długich bojach, udało się zalegalizować kolejne dwa etaty, pod koniec lat trzydziestych w placówce zatrudnionych było już ośmiu uczących. Dla uzupełnienia należy dodać, że przygotowanie do pierwszej spowiedzi i komunii świętej pozostawało w gestii stolarzowickiego proboszcza, który przychodził na zajęcia do szkoły. Po jej zamknięciu lekcje te udzielane były w zakrystii lub w kościele.

Prawdopodobnie razem ze szkołą uruchomiono przedszkole. Umiejscowiono je także w Powiatowym Domu Wypoczynkowym, w drewnianym pawilonie przy szkole (obecnie użytkowanym jako parking). Przedszkole stworzone i utrzymywane było przez powiatowy Caritas. Tak jak szkoła miało więc charakter katolicki, co dodatkowo podkreślał fakt, iż funkcje przedszkolanki pełniła siostra ze zgromadzenia boromeuszek, jedna z zakonnic zatrudnionych do opieki nad chorymi w domu wypoczynkowym. W placówce tej przebywało zwykle 40-60 dzieci. Dopiero w czasach nazistowskich, dokładniej - na przełomie lat 30. i 40., przedszkole odebrane zostało Caritasowi, a stało się własnością nazistowskiej organizacji charytatywnej NSV (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt). Jedną z kierowniczek placówki była pani Schindler. Trudno orzec, czy istotnie przedszkole wówczas podupadło, jak uważał ks. Wycisk. Szkoła została zlikwidowana w 1940 r., po otwarciu placówki szkolnej nr 3 na osiedlu stolarzowickim Kreuzberg (tzw. Berliner Schule, ob. ZSO przy ul. Kościuszki). Była to już druga placówka na nowym osiedlu, wcześniej bowiem, w czerwcu 1933 r., oddano do użytku obiekt przy centralnym placu Kreuzbergu (Jahn-Platz, ob. Plac Jana, budynek, w którym mieści się dziś dom dziecka). Dzieci z Helenenhofu skierowano natomiast do szkoły nr l w Stolarzowicach-wsi, tj. do najstarszej stolarzowickiej placówki oświatowej (dzisiejsza szkoła podstawowa nr 43). O ile dziesięć lat (wcześniej nauka helenenhofian w tejże szkole była zupełnie niemożliwa, o tyle teraz dało się to przeprowadzić po skierowaniu dużej części dzieci ze Stolarzowic-wsi do nowo otwartej szkoły nr 3. Dlaczego zamknięto szkołę w Powiatowym Domu Wypoczynkowym? Wydaje się, że cztery placówki edukacyjne w liczących 6,5 tys. mieszkańców Stolarzowicach (licząc wespół z oboma osiedlami Helenenhofem i Kreuzbergiem) były nadto uciążliwe ze względów finansowych. Musiały więc wystarczyć trzy szkoły. Ponieważ od powstania Kreuzbergu Helenenhof był dość wyraźnie marginalizowany, to właśnie tamtejsza szkoła padła ofiarą redukcji. Odtąd dzieci helenenhofskie musiały pokonywać 20-30 minutową drogę do szkoły. Jednak zamknięcie szkoły miało też swoją pozytywną stronę - doszło do silniejszej integracji Helenenhofu i "starych" Stolarzowic. Dwa niegdyś tak odrębne organizmy społeczne poczęły, jeśli, nie zrastać się to na pewno mocno do siebie zbliżać [APOp.., RO II, sygn. 1966, k. 1-223; WYCISK, s. 35-36,41-42; HANDBUCH, 1939, s. 39; PESCHEL, 2004; KLEINMICHEL, b.d.w., b.n.s.].



Informacje dotyczące oś. Helenka, pochodzą z książki pt. "Helenka"
autor - Sebastian Rosenbaum

Szukaj

Menu

Dobrze wiedzieć

Dobrze wiedzieć

Losowe zdjęcie

Dobrze wiedzieć

Dobrze wiedzieć


Losowe zdjęcie

Zobacz również

Zabrze moje miasto
Pomysł i realizacja: Ryszard Kipias, Dariusz Guz i Andrzej Dutkiewicz
KONTAKT